Jeśli wydało się Wam, że jest to blog parentingowy, to już spieszę wyprowadzić z błędu :)
Tematy ciążowe są mi teraz szczególnie bliskie, ale założeniem było stworzenie bloga lifestylowego.
Dziś krótka relacja z naszej wyprawy do Rzymu - praktycznie równo rok temu spakowaliśmy torbę i ruszyliśmy na całe 4 dni :). Był ku temu idealny powód - postanowiliśmy z B., że nasze urodziny będziemy świętować wyjazdowo. W lutym przypada akurat święto Małżonka, więc wylądowaliśmy w wiecznym mieście.
Tanie loty z Ryanair są naprawdę świetną okazją do zwiedzenia miejsc, do których są akurat promocje cenowe. My polecieliśmy na przedłużony weekend (czwartek-poniedziałek) i jest to stosunkowo optymalny czas, aby zobaczyć to, co warto i nie biegać z językiem wywieszonym na brodzie :P
pogoda w Polsce w dniu wylotu |
a tu już Rzym z lotu ptaka - uwielbiam ten porządek architektoniczny! |
Kilka porad: warto zawczasu opracować ścieżkę, po której chcemy się poruszać - zaoszczędzi nam to czasu na zastanawianie się gdzie co jest, co jest jeszcze ciekawego w pobliżu, a także gdzie w danym momencie możemy coś przekąsić (dla mnie to szczególnie ważne :P).
Zawsze szukam w internecie mapek turystycznych z zaznaczonymi głównymi zabytkami i je sobie drukuję. Jest to świetna pomoc na pierwsze godziny poruszania się po obcymi mieście. Piękniejszą wersję mapki spokojnie można na miejscu dostać za free w punktach info. Tą wersję biorę na pamiątkę.
Noclegu szukam w pobliżu miejsca, z którego będziemy mieć autobus na lotnisko (zaoszczędzenie czasu i stresu z rana - lot powrotny zwykle jest w godzinach 9-10.00) - w tym przypadku ruszaliśmy ze Stacji Termini.
Jedno z naszych nielicznych wspólnych zdjęć :) |
Trafiliśmy na przyzwoity nocleg typu B&B i właściwie to nam wystarczyło - rano pyszna kawa z ekspresu i drobna przekąska plus wygodne łóżko. Resztę czasu spędzaliśmy w ruchu.
Jak na luty przystało - w Rzymie normalnym zjawiskiem są pomarańcze na drzewach. Może już trochę mało apetyczne co niektóre, ale wrażenie niesamowite. Chcę tak zawsze!!!
Pierwszego wieczoru dotarliśmy spacerkiem (może 15-20 min. pieszo od Termini) do Fontanny di Trevi. Nie będę się rozpisywać na jej temat, bo większość z Was na pewno o niej słyszała. Dla chcących wiedzieć więcej - Fontanna di Trevi.
Z ciekawostek - na miejscu możecie sobie chyba za 5 euro zrobić zdjęcie u licznych lokalnych i mniej lokalnych (pochodzenia arabskiego) "fotografów" wyposażonych w instaxy. Do tego ci drudzy chętnie sprzedadzą Wam różnego typu pamiątki: głównie barwne szale lub parasolki (asortyment zmienia się w zależności od pogody - czasem co 5 minut :P).
Jak już pisałam, jedzenie jest dla mnie istotną sprawą - zwykle w sieci np. na tripadvisor szukam polecanych miejsc. Tu akurat przysiedliśmy w knajpce, która miała ogródek i wyglądała zachęcająco - jakoś nikt nie polecał lokali otwartych po 22.00, a tak zwykle kończyliśmy nasze zwiedzanie.
Pizza była genialna - zniknęła w parę minut :). Do tego oczywiście włoskie winko i dzień można uznać za wyjątkowo udany.
Pogoda w Rzymie w lutym jest dosyć zmienna - rano i w ciągu dnia trafiliśmy na piękne słońce oraz temperatury 15-20 stopni. B. chodził w krótkim rękawku, ja w lekkim sweterku (mamy różną termikę). Noce niestety były chłodne - bez kurtki zimowej ani rusz - temperatura spadała do 5 stopni i przelotnie padał deszcz.
Był to czas po ulewnych i dosyć długich opadach - Tyber groził zalaniem Rzymu. Poniżej zdjęcie wody - czyściutka i spokojna to ona nie była.
Z racji naszego upodobania do kawy, szczególnie włoskiej, często przysiadaliśmy w małych i uroczych kawiarenkach - tu akurat na małej wysepce na Tybrze. Była to idealna okazja do regeneracji przed dalszym marszem.
Ogólnie to sporo błąkaliśmy się po różnych zaułkach i dzięki temu mogliśmy zobaczyć trochę inny Rzym - ten mniej turystyczny i oblegany (kolejka do Koloseum ciągnęła się z 1 km, jak nie więcej - my wykorzystaliśmy ten czas na inne atrakcje).
Włosi bardzo ciekawie prezentują swoją ofertę na wystawach - np. odzież jest szpilkami przypinana do gablotek i tak prezentuje się najlepszy asortyment. Manekiny tylko w sieciówkach i butikach "z górnej półki". Tu akurat wystawa koszul w wersji mini.
Mała porada - jeśli nie macie zbyt dużo siły, a chcecie wejść na kopułę Bazyliki, koniecznie wykupcie bilet na wjazd windą. Jakież było nasze zdziwienie, jak się okazało, że od windy trzeba jeszcze sporo się powspinać wąziutkimi korytarzykami i krętymi schodkami. Woda do picia jak najbardziej wskazana. Ale widoki rekompensują wszystko - my całkiem długo siedzieliśmy sobie na tarasie i korzystaliśmy z pięknego słońca.
kolejna nasza wspólna fota :P Piazza Navona |
![]() |
nasze śniadanie mistrzów - przepyszne panini ze świeżym sokiem pomarańczowym |
Podczas naszych rzymskich spacerów trafiliśmy m.in. na sklep z akcesoriami i modelami Ferrari - raj dla mojego B. Żeby tylko wtedy wiedział, że za rok będzie czekał na syna to na pewno by coś tam dla niego kupił :P.
Ja musiałam koniecznie zajść do 5 piętrowej Zary, gdzie akurat trwała wyprzedaż - z różnic: sklep dużo ciekawiej architektonicznie wygląda od środka, ma lepszy asortyment niż u nas, ekspedienci są uprzejmi, a do środka można wejść np. z psem na smyczy.
Mam nadzieję, że nie zanudziliście się i dobrnęliście do końca postu :) Jeśli będziecie mieli jakieś pytania odnośnie podróży weekendowych itp. to chętnie pomogę. My na jakiś czas, z wiadomych powodów, nie planujemy podróży samolotem. Chociaż kto wie? :)
Wszystkie fotografie są mojego autorstwa. Kopiowanie i wszelkiego rodzaju rozpowszechnianie bez mojej pisemnej zgody zabronione.
Copying and distributing photos is prohibited without my written permission.
Jak dla mnie jest to idealne miasto! Chętnie odwiedziłabym je ponownie!
OdpowiedzUsuńMy też omijaliśmy oklepane szlaki turystyczne. Ta nieodwiedzana część miasta... mmm.... Miło powspominać :)
Dzięki za ten post :) na razie u nas w sferze marzeń ...niestety ale jak zaplanujemy to zgłoszę się do Ciebie po cenne jak widać po poście wskazówki :) PIĘKNIE!
OdpowiedzUsuńAneta P