Czapki z głów, czyli post o ubieraniu niemowląt

Lato w pełni, no może wczorajsza pogoda tego nie potwierdzała ponieważ wyraźnie wiało jesienią, a dziecko ubierać w coś trzeba.
I weź tu człowieku nie zwariuj - jednego dnia 30 stopni w cieniu, a następnego ledwie 15 i wiatr jeszcze do tego. 
Jak spojrzę przez okno to wariantów zestawień ubraniowych do wyboru do koloru. Od tych, którzy jeszcze czują upał i są "na krótko", po tych, którym zdecydowanie pachnie jesienią i wyciągnęli kurtki. 
W kwestii ubioru dzieci sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Od kiedy spaceruję z Teo, czyli od marca, zaczęłam zwracać uwagę jak ubierana jest latorośl mijana na ulicy, na placu zabaw czy w sklepach. Nie dlatego, żebym miała wokół siebie wyjątkowo ciekawie i modnie ubrane dzieciaki. Chodzi mi zupełnie o coś innego.
Jako młoda matka sama nie do końca czuję jeszcze temat jak ubrać, aby nie przedobrzyć (za ciepło lub za zimno). Liczyłam, że podpatrzę jak sytuacja wygląda u innych i będę miała jasność, czy wożę Malucha odpowiednio ubranego czy nie. Niestety nie było mi dane uzyskać jednoznacznej odpowiedzi. 

Mat.prasowe Mothercare

Jak wspomniałam we wcześniejszym poście została mi raz delikatnie zwrócona uwaga, że narażam uszka Teo na przewianie. Jak wtedy mnie to trochę zaniepokoiło, tak teraz mam to po prostu gdzieś (komentarz, nie uszka :P). 
Moje czteromiesięczne obserwacje dzieciaków w wózkach prezentują się następująco (dane prezentowane poniżej to moje subiektywne obserwacje):
- większość starszych niań i babć na spacerach przegrzewa swoich podopiecznych
Jak inaczej można nazwać ubranie dzieciaczka w długie spodnie, polarową bluzę, a pod nią pewnie bodziak (oby nie na długi rękaw!), czapkę z dzianiny i do tego okrycie nóżek kocykiem podwójnie złożonym (zwykle z polaru) w 22 stopnie ze słoneczkiem? Nie jest to pojedynczy przykład. Nawet jeśli nie ma bluzy z polaru to koc jest stałym wyposażeniem wózka i w 90% spotykanych przypadków leży na nóżkach dziecka (i do tego złożony na pół!).
- około 40-50% mam przegrzewa dzieci
Tu również kłaniają się czapeluty różnego rodzaju (zawsze z częścią zasłaniającą uszy) i wspaniałe kocyki polarowe. "Hitem" był czerwoniutki na twarzy chłopiec w czapce zasłaniającej uszy, spodniach jeansowych, bluzie z polaru i w adidaskach ze skóry przy temperaturze 26 stopni. Teo jechał wówczas w rampersie i oczywiście z gołą głową pod budką spacerówki.
- niewiele (ok. 20%) mam jest świadomych tego, jak ubrać swojego malucha na spacer w wózeczku
Nie wiem czy wpływa na to fakt, iż mamy same mają odpowiednią termikę ciała, czy mamy te po prostu czytają literaturę/prasę/blogi/fora/strony www poświęcone wychowywaniu dzieci, a może mają tak wspaniały instynkt. Najważniejsze, że ich bobasy w lecie nie jeżdżą pod polarem (jeśli już to od bawełną, bambusem czy tetrą), a czapkę mają w wózku tylko wtedy, gdy budka jest odsłonięta, a słońce mocno przygrzewa.

Próbowałam znaleźć w sieci zdjęcia księcia Georga w czapce i trafiłam tylko na dwa: książę w białym kapeluszu w paseczki w upalny dzień (wózek miał odkryty daszek) oraz książę z mamą na spacerze w ewidentnie zimny dzień, bo sama Kate miała grubą kurtkę.
Dzieciaki na wyspach, czy to w UK czy w Irlandii nie są tak opatulane, jak u Polsce. W Dublinie byłam kilka lat temu w lipcu i byłam zaskoczona. Ja chodziłam ubrana w golf, kamizelkę, kurtkę i czapką bym nie pogardziła, a dzieciaki w wózkach jeździły z bosymi stópkami i oczywiście odkrytą głową. Świeciło słońce, więc dla Irlandczyków było to równoznaczne ze zrzuceniem kilku warstw :).
Podobnie w Londynie - marzec był wietrzny i dziękowałam swojej intuicji, że natchnęła mnie na spakowanie szalika i rękawiczek. Niektóre maluchy miały czapki, ale żadne nie miało zasłoniętych uszu.
Nie wydaje mi się, aby u nas było bardziej wietrznie czy wilgotno. W końcu to na wyspach jest klimat morski. Zimą czapka jest jak najbardziej wskazana, ale w pozostałe pory roku należy zachować zdrowy rozsądek. Ok. 40% ciepła z ciała ucieka przez głowę - jak ma się taki brzdąc ochłodzić w ciepły dzień gdy ma czapuchę na główce?






Lekarze już od dłuższego czasu głośno mówią o tym, że przegrzanie dziecka jest gorsze niż jego lekkie wychłodzenie. Przegrzanie to osłabienie odporności (u niemowląt ona się dopiero kształtuje), w lecie odwodnienie małego organizmu, zimą zagrożenie przewiania spoconego maluszka.
O przegrzaniu możecie poczytać tu czy tu.
Jeśli nam jest gorąco to dlaczego naszym skarbom ma być w tym samym czasie zimno?

Na zdjęciach powyżej - Teo pozuje w czapce z UK, którą dostał od cioci i wujka - uszy odsłonięte.
Drugie zdjęcie to Teo nad jeziorem - fajna, luźna czapka z daszkiem (czy już pisałam, że Teo nie lubi zakładania czegokolwiek na głowę?) - chroni główkę przed słońcem i daje cień na twarz. Przy pięknej pogodzie i temp. >25*C Teo śmiga w bodziakach na krótki rękaw lub bawełnianych rampersach. 


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz