Cud miód i hektolitry miłości


Nie planowałam wychowywać Teo "zgodnie z książką". W ciąży czytałam głównie o ciąży, a treści mówiące co będzie po porodzie czytałam głownie na blogach (m.in. niezastąpiona www.mataja.pl). 
Nigdzie nie trafiłam na informacje, że będzie tylko cud miód i że miłość będzie lala się hektolitrami. A może specjalnie omijałem takie relacje? Tak czy inaczej jako urodzona realistka nastawiałam się, że lekko nie będzie. W końcu lepiej się miło zaskoczyć niż zawieść. 

Rzeczywistość zaskoczyła mnie jednak i tak. Gdzie te 17 godzin snu noworodka wspominane w szkole rodzenia (a przynajmniej 8-10??), gdzie ten sen matki podczas drzemek dziecka (drzemki z małym na brzuchu prawie na siedząco snem nie nazwę), gdzie rytuał: spanie, jedzenie, zmiana pieluchy, gdzie te chwile zabawy (gapienia się) malucha karuzelką, zabawkami nad łóżeczkiem czy na macie, gdzie ta przyjemność z karmienia??? 

Ktoś zapomniał przeprowadzić zajęć w szkole rodzenia o tym jak radzić sobie z ciągłym krzykiem malucha, gdy tylko nie jest na rękach, jak nauczyć się (i dziecko) odkładania z rąk, jak tylko Malec zaśnie, co zrobić jak ten oczekiwany przez 9 miesięcy skarb nie chce zostać dłużej niż 15 minut bez adoracji, a jeść czy myć się trzeba. 
Tak, może wiele osób nie uwierzy, ale codzienność matki noworodka to ciągła walka z wyborami- umyć się, zrobić obiad i go nie zjeść czy lepiej kanapkę i połknąć ją jednocześnie karmiąc dzieciaczka na którego nie raz posypią się okruchy bułki czy skapnie trochę dżemu. Herbata? Zawsze zimna, a woda najlepiej z małej butelki z dziubkiem (szanse napicia się podczas godzinnego karmienia są wtedy największe). 



I niech ci wszyscy "mądrzy" powiedzą mi kiedy niby mam wypić zalecane podczas karmienia piersią 2,7 L wody czy kiedy mam zjeść 5 posiłków dziennie (i to pełnowartościowych!)??? Jak udało mi się przez pierwsze 4 miesiące zjeść 4 posiłki w tym dwa to tzw. zapchaj dziury (w tym przypadku żołądek), czyli baton/muesli czy bułka z masłem i serem. Jesli jadłam obiad dwudaniowy to był to ewidentnie dzień odwiedzin mamy lub siostry. Chwała Wam wspaniałe kobiety! 

Dlaczego nikt nie mówił głośno, że przez pierwsze tygodnie umalowanie rzęs, czy głupie wyjście do spożywczaka na rogu to prawdziwy l u k s u s? Dokładnie tak-luksus! 
Depresja poporodowa? Kto ma na to czas? Nie raz nic mi się nie chciało, nie miałam siły podnieść ręki (o innych częściach ciała nie wspomnę nawet), a łzy cisnęły się do oczu. 
Ale kto poza mną miał opiekować się płaczącokrzyczącym Maluchem? 

Metoda cry-it-out nie jest dla mnie (zresztą T. jest na nią za mały). Serce mi krzyczało razem z T. , gdy tylko zapłakał. Musiałam wstać, musiałam rzucić to, co robiłam i utulić/nakarmić/przewinąć/uspać to Maleństwo, które było zdane tylko na mnie. M u s i a ł a m. Inaczej nie mogłam. Nie zniosłabym jego 30 minut płaczu, który przeradzał się w histerię i "zanoszenie się". To było ponad moje nerwy (te hormony) i siły (po takiej jednej akcji musiałam dyndać T. na rękach przez godzinę, a później co 10 minut snu budził się z krzykiem).

Do tego ciągłe rozterki - czy nie śpi za mało (nie urośnie!), czy nie śpi za dużo (nie zje i nie przybierze na wadze!), czy nie budzi się za często (przecież inne dzieci śpią całe noce), czy nie budzi się za rzadko (przecież nocne karmienie jest najlepsze dla mózgu i do tego najbardziej kaloryczne!).
Oszaleć można!

Jeśli jeszcze młoda matka ma pomoc drugiej osoby i ma chociażby szansę uciąć sobie chociaż j e d n ą godzinną drzemkę w ciągu dnia i ominie ją chociaż j e d n o nocne przewijanie i tulenie Maleństwa to pewnie da się żyć niczym w raju. Jeśli nie ma (i ma tak jak ja zapracowanego męża) też się da. Ale co to za życie? :P

Puentą niech będzie fakt, że wszystko to wynagradza każdy uśmiech, każdy gest, każde nowe osiągnięcie tego maleńkiego (no już nie takiego maleńkiego - ponad 8kg się ma!) Szkraba. To dla tych chwil wstaje się o 5 rano po 4 przerywanych godzinach snu. To dla tego porannego uśmiechu uznaje się to nowe (bo razem) życie za prawdziwe i  n a j p i ę k n i e j s z e! I wtedy miłość leje się hektolitrami!!!






1 komentarz :

  1. Okruchy na noworodku! :D :D :D Skąd ja to znam! Sama prawda! Świetny wpis!

    OdpowiedzUsuń